Kurtyzany w Shōgunie

Shōgun” Jamesa Clavella zawiera wiele zabawnych, miejscami poetyckich, określeń na kurtyzany, burdelmamy, domy publiczne oraz świadczone przez nie w tych miejscach usługi.

Nefrytowa Brama

Uprawianie seksu jest w książce nazywane „poduszkowaniem” i okazuje się, że w feudalnej Japonii było rzeczą najnormalniejszą w świecie, uprawianą przez wszystkich i wszędzie, raczej nie mającą wiele wspólnego z uczuciami.

Nie będę cytował tu wszystkich fragmentów dotyczących tego tematu, bo musiałbym zacytować kilka-kilkanaście stron w sumie. Zainteresowanych poszerzeniem horyzontów odsyłam do książki.

O drugiej żonie Toranagi dowiadujemy się tego (podkreślenia moje):

— (…) Nic nie mogło jej zadowolić, żaden młodzieniec ani mężczyzna nie potrafił rozwiązać supła w jej Złotym Pawilonie.
— Słucham?
— W jej Nefrytowej Bramie. Z pomocą swojej Żółwiej GłowyRozpalonej Włóczni. Rozumiesz? W jej… przyrodzeniu.
— Ach! Zrozumiałem. Tak!

Poezja w burdelu

Inne poetyckie określenia japońskie na tematy związane z seksem:

  • konomi-shinju, Perły Rozkoszy — rodzaj kulek gejszy, u nas stosowany do masowania mięśni Kegla, a w siedemnastowiecznej Japonii — umieszczane w pochwie i wysuwane delikatnie na chwilę przed orgazmem, w celu zwiększenia rozkoszy kobiety,
  • Korytarz — pochwa (również — patrz powyżej — jako: Złoty Pawilon i Nefrytowa Brama),
  • Niezrównany Miecz — członek (również — patrz powyżej — jako: Żółwiowa Głowa i Rozpalona Włócznia),
  • Chwila Chmur i Deszczu — orgazm kobiety,
  • puszczenie żywotnych soków — orgazm mężczyzny,
  • himitsu-kawa, Ukryta Skórka lub Pierścień Rozkoszy — stosowany do podtrzymania wzwodu po szczytowaniu,
  • hiro-gumbi, Pancerz Strudzonego — stosowane do tego samego celu; cienkie wysuszone łodygi, które, namoczone i owinięte na członku, nabrzmiewały, dzięki czemu wydawał się mocny.

Istniała też cała gama nienazwanych poetycko pierścieni dla mężczyzn:

(…) z kości słoniowej, elastyczne, jedwabne z gruzełkami, szczeciną, wstążkami, dodatkami i urozmaiceniami wszelkich rodzajów wykonanymi z kości słoniowej, końskiego włosia, nasion, a jedne nawet z malutkimi dzwoneczkami.

Wszystkie używane wyłącznie przez mężczyzn i w jednym celu — „przemieniają najbardziej nieśmiałą damę w rozpasaną ladacznicę„.

Świat Wierzb

Dom publiczny to „herbaciarnia” a ogół wszystkich spraw związanych z zawodem kurtyzany to Świat Wierzb. Dlaczego, tłumaczy to Mariko, jedna z głównych bohaterek:

(…) Och, damy te nazywane są tak dlatego, że powinny mieć tyle wdzięku co wierzby. Niekiedy nazywa się je damami Świata Płynącego, ponieważ przypominają lilie pływające w jeziorze. (…)

Świat ten zawiera swoisty, oficjalny ranking wedle którego dana kurtyzana może być „pierwszej rangi damą Świata Wierzb”, drugiej rangi itd.

Sporo dalej w powieści okazuje się, że herbaciarnia to dom wyłącznie burdelmamy oraz miejsce przechowywania strojów, kosmetyków, pobierania nauki przez młode adeptki Świat Wierzb itd. ale nigdy samo miejsce schadzek. Gdy kurtyzana towarzyszyła swojemu gościowi to tylko damom pierwszej rangi wolno było przekroczyć bramę herbaciarni. Na zgodę na spotkanie w samej herbaciarni za każdym razem musiała wyrazić zgodę jej właścicielka.

Podobnie jak gejsze, kurtyzany nie były szkolone wyłącznie do zaspokajania seksualnych potrzeb swoich gości. Musiały umieć również tańczyć, śpiewać, grać na tradycyjnych instrumentach japońskich, parzyć herbatę (cza) i serwować wódkę (sake).

Żona i matka i… konkubina?

Warto też przy tej okazji wspomnieć, że w feudalnym społeczeństwie japońskim na płaszczyźnie życia domowego równolegle funkcjonowała osoba konkubiny i żony. Pierwsza była odpowiedzialna za zaspokojenie potrzeb seksualnych samuraja, druga — za prowadzenie jego domu oraz wszelkich spraw finansowych.

Dochodziło więc do takich „absurdów” (myśląc na sposób europejski), że żona podpisywała rachunki męża za jego zabawy z kurtyzanami.

Zarówno żon jak i konkubin samuraj mógł mieć kilka, o ile stać go było na ich utrzymanie. Konkubinę sobie po prostu brał (czy raczej: zezwalał mu na to jego lenny pan), żonę zaś zaślubiał z całym ceremoniałem.

W powieści różnica ta jest wypowiedziana wprost (słowami Mariko):

— (…) żony nie są po to, by dawać przyjemność, ale żeby wychowywać dzieci, dbać o dom i gniazdo rodzinne.
— Żony nie spodziewają się zaspokojenia?
— Nie. Nie byłoby to normalne. Zaspokojenie jest dla dam ze Świata Wierzb.

Jak wyjaśnia autor pod sam koniec książki, ustami jednej z bohaterek, nie było możliwości, by kurtyzana, czy też konkubina została żoną samuraja, bo nie była po prostu szkolona do takich rzeczy jak pisanie, czytanie, matematyka, czy prowadzenie finansów domowych. I analogicznie — żona (japońska kobieta nie należąca do Świata Wierzb) nie posiadała zwykle umiejętności do cielesnego zadowolenia męża. Dlatego też mąż spółkował z nią wyłącznie w celu poczęcia potomka.

Oczywiście powyższy opis to poetyckie wyjaśnienie, które ma zastosowanie tylko do sytuacji pomiędzy głównym bohaterem (barbarzyńcą) a jego kurtyzaną. Jeśli chodzi o rodowitych Japończyków to nie było możliwości, by kurtyzana została żoną samuraja z tego prostego względu, że kurtyzany były chłopkami, a śluby pomiędzy kurtyzanami i wieśniakami były niemożliwe.