Janusz Gajos dzwoni na pogotowie

Janusz Gajos dzwoni w trakcie suto zakrapianej imprezy do śzpita.. na pogotowie. Problemem jest teściowa, która zadławiła się grzybkiem. Marynowanym. W wyniku niedogodności komunikacyjnych doktor odmawia przyjazdu, w związku z czym Gajos musi osobiście przeprowadzić operację pokonując wszelkie przeciwności losu.

Wideo: https://www.youtube.com/watch?v=0_jT8qpn_HE

Tekst: brak, ręcznie przepisany!

Halo! Czy szpital? Czy szpita… Nie śpita? A bo co? Bo pogotowie?

A czy ratunkowe? Bo człowiek umiera! No, bez przesady… teściowa!

Wyrostek! Nie… teściowa starsza! Ślepa… nie… do jakiego okulisty? Ja mówię, że ślepa… kicha… Ja nie zawracam żadnej głowy, to nie jest przeziębienie! Nie kicha ustami, tylko mówię, że kicha ta co jest w środku… w brzuchu, no… ślepa… kiszka…

A czy ja się chwalę, że nie piłem?

Piłem! I jadłem… też. Bo są urodziny… Dziękuję uprzejmie! Nie, nie moje… teściowej!

Ona połknęła grzybka. I strasznie ją rąbnęło, wie pan? Z czym? Ja nie wiem, zapytam zaraz.

Mamusiu, z czym mamusia była łaskawa tego grzybka…

Co? Mówi, że z widelcem. Ale jaki, srebrny? To jest prezent, kochany, ukraiński… Nie, grzybek marynowany! Tylko wzór ukraiński.

To jak, przyjedziecie? Nie… Dlaczego? Nie macie czym? A karetka? Ach, pożyczyli ci z gazowego… To niech oddadzą! Oddadzą tym z kanalizacyjnego… A kiedy wasza kolej? Za tydzień! Oj… To kiepsko, może nie wytrzymać. Zaraz zapytam.

Mamusiu, czy mamusia wytrzyma tydzień?

Mówi, że nie… ale łże! Ja ją znam… strasznie twarda jest, tak… Sto lat, tak, sto… Sto lat, czy ma? Nie… Stolec, czy miała, a! Ja nie wiem…

Co mam robić? Nie… nie chcę! Nie, nie… Bo nie wytrzymam! Tego jej jęczenia…

Tak, oczywiście! Decyduję się… Decyduję się… Naturalnie, że na najgorsze. Inaczej bym się nie decydował.

Tak, jest… słucham… Tak… i ja wykonuję. Tak. Nóż też… A nie wiem, czy ostry. No, konserwę otworzy…

Ja ?!? Ja to mam robić? Panie doktorze! Nie! Bardzo przepraszam! Panie doktorze, nie… Panie doktorze… Może by Pan taksówką przyjechał… No, ja wiem, że drogo. Sam nie jeżdżę. A nocnym? Biją? Ach… Ale nie na wszystkich liniach… Może by Pan miał akurat szczęście?

Panie doktorze, ja rozumiem, teściowa, człowiek, konwencja genewska… Ale ja tego nigdy w życiu nie robiłem… Pan też nie? Na studiach… uch! Trzy z dwoma… och! To rzeczywiście słabiutko. Nie, nie słyszy… Jakby słyszała, to by wyzdrowiała…

Nie dopuszczę… oczywiście, że nie dopuszczę… Za szybkie wyzdrowienie może się odbić na zdrowiu. Moim, tak… oczywiście.

Tak, jest… panie doktorze, zaczynajmy! Bo ja bym to wolał już mieć za sobą… A myślę, że mamusia też.

Co mówi? Nic nie mówi… Kozaka ma w ustach. Nie grzyba… Buta, kozaka! Zagryza… Z bólu zagryza… Narkoza? Nie, to… bez przesady. Tak… Nie, nie, nie, tak.

Co robi? No, schodzi… Schodzi… Nie, nie, mówię, że ze stołu próbuje zejść… Przywiązać?

Mamusia nie schodzi, bo mamusię przywiążę zaraz!

Tak, jest… jedyna… jedyna, kochana teściowa… tak… jed… Co? Jodyna, czy jest? Nie wiem, no… chyba nie ma! Chwileczkę, pan zaczeka, zdaje się, że jest maggi! No, kolor taki sam! To się nie zorientuje. Pomyśli, że zdezynfekowana.

Panie doktorze, no, zaczynajmy, bo znieczulenie mija… Nie teściowej, mnie mija! No… A, co pan, zwariował? Gdzie ja po nocy pół litra dostanę? Tak, jest!

Uwaga, zaczynam! Aaaaa… Wssss… Przeciąłem…

Panie doktorze, ja nie dam rady… Ja obrzydliwy jestem, strasznie… Tam są takie… te… takie sznureczki, takie… Takie… tasiemki, takie flaczki.

Czy ja Panu muszę opowiadać, jak tu wygląda?

Tak, no… kilka kropel… Zatamować? To musiałbym powyciągać watę z okien!

No, pociągnąłem… spory kawałek… Ze dwa metry… To nie to? Za długie… Panie doktorze, a musi to być? Może się ona obejdzie bez tego?

Z powrotem nie wchodzi, próbowałem… Nie… na siłę też nie. Nie… nie wchodzi…

Halo, zaraz, panie doktorze! Panie doktorze! Gdzie pan idzie? Chwileczkę… Co, rozbarał żeś pan człowieka, i co?

Jak, co… Zeszyć? Nie mam, czym… Maszyna do szycia jest… Overlock, tak… Do wykańczania. Spróbuję ją… obrzucić.

Panie doktorze, kończmy, bo zabulę za telefon, jak za zboże! No… Tak, tak, jestem… tempo, tempo, tempo… gazu! Tętno, czy ma?

A gdzie ona to może mieć? Tam, gdzie ja…? No, Pan chyba żartuje?

Cicho, cicho… cicho! Oddycha, tak… Z ulgą, oddycha. Cicha, coś mówi… Co? Ach… Dziękuję mi bardzo… Bardzo mi serdecznie dziękuje, że jej rozciąłem ten gorset. I ja Panu też, panie doktorze. Do widzenia…