Kategoria: pomysły

Pomysły książek, opowiadań, wątków i motywów.

apartment bed bedroom comfort

Alfabet fonetyczny ICAO

W skrócie jest to pomysł, by użyć alfabetu fonetycznego ICAO, ale tylko konkretnych liter z niego, takich, by pierwotnie wprowadzały w błąd i sugerowały coś zupełnie innego.

Ktoś gdzieś słyszy, mówi lub czyta o „Foxtrot Hotel” (lub dowolna inna kombinacja, np. „Hotel Tango”) i potem ktoś inny szuka hotelu „Foxtrot” albo hotelu „Tango” po to tylko, by po czasie zorientować się, że chodzi o lotnictwo lub fonetyczną komunikację radiową.

Motyw niemalże identyczny jako „Job 1,21” w pierwszej części „Mission Impossible”, co początkowo jest brane przez głównego bohatera (scjentologicznego kurdupla) za jakiś kryptonim oferty pracy, a okazuje się być fragmentem ze Starego Testamentu, z Księgi Hioba.

Czytaj dalej

Francuski kalendarz republikański

O francuskim kalendarzu republikańskim (krótko żyjącym tworze, istniejącym we Francji przez 15 lat, 1793-1805) można by powiedzieć wiele. Jednak jego najważniejszą cechą, z punktu widzenia ewentualnej powieści, opowiadania lub jakiejś historii, jest to, że oprócz nazw miesięcy miał osobne, niepowtarzalne nazwy dla każdego dnia roku.

Mamy więc trzysta sześćdziesiąt niepowtarzających się nazw (związanych z przyrodą — fauna, flora, botanika itd.), całkiem ciekawych i oryginalnych, plus sześć dni świąt.

Aż się prosi, żeby wymyślić jakiś kryminał, w którym jakiś szajbnięty Francuz zabija zgodnie z kalendarzem i przy tym robi coś specjalnego w te sześć dni świat. Tak?

A Case of Dr Jekyll and Dr Jekyll

Śniło mi się to dziś, więc zapisuję w całości, surowe, nieobrobione (i tak jest tego mało).

Pomysł na powieść, opowiadanie lub motyw w innej powieści science-fiction. Ale według mnie bardzo słaby i za bardzo zalatujący kopią filmu „Surrogaci” z 2009 roku.

Czytaj dalej

Diamentowa śmierć

Kiedy już naprawdę nie mam czego oglądać lub gdy mam piątkowy „dobry” nastrój, to czasem lubię zerknąć na „Śmierć na 1000 sposobów” — serial, który ku memu zaskoczeniu, może być też źródłem ciekawych pomysłów na jakieś wątki trzeciorzędowe w powieściach i opowiadaniach.

Zdecydowana większość prezentowanych sposobów na „zakończenie wędrówki po ziemskim padole łez” ukazuje skrajną głupotę lub domniemaną karę za „złe czyny”. Jeden z prezentowanych „sposobów” chwycił mnie jednak za serce.

Czytaj dalej

Legendarne porty bałtyckie

Jakby się komu chciało pisać opowiadanie lub powieść osadzoną w czasach wikińskich i w rejonie Morza Bałtyckiego, to podania o legendarnych i pół-legendarnych polskich portach (lub zlokalizowanych na terenie Polski) mogą być dobrym początkiem do poszukiwań:

Powyżej to tylko przyczynki do poszukiwań. W cytowanych powyżej artykułach jest umieszczona bibliografia rozszerzająca temat.

No, a w samym Internecie — pewnie multum innych źródeł.

Fotografia: Jaimy Willemse | Unsplash

photo of walkway between shinto shrine

Kami i shintõ w Japonii XVII wieku

Siódmy wpis bazujący na „Shōgunie” Jamesa Clavella. W sumie to nie ma się czemu dziwić — powieść ma ponad tysiąc stron, jest fantastycznie napisana i dostarcza mnóstwa ciekawostek.

Tym razem religia, czy raczej siedemnastowieczne japońskie wierzenia — shintõ i kami. I tym razem główna kategoria to „pomysły” jako, że cytowane tu opisy niemalże idealnie wpasowują się w chodzącą mi po głowie teorię o Gai, karmie itd.

Czytaj dalej
photo of woman swimming underwater

Japońscy pływacy w XVII wieku

Shōgun” Jamesa Clavella przynosi informację, że samurajowie na początku XVII wieku — choć wszechstronnie wyszkoleni i będący jednocześnie świetnymi pływakami (przynajmniej w niektórych prowincjach i pod rządami niektórych daimyō) — nie potrafili skakać na główkę. Bohater powieści dopiero ich tego nauczył.

Czy dałoby się to wykorzystać strategicznie?

Czytaj dalej
photo of beer neon signage

Jak oszukać alkomat w samochodzie?

Pocztą pantoflową (niestety już elektroniczną) dotarł do mnie fragment policyjnego raportu ze Stanów Zjednoczonych z rzekomo autentycznego zajścia sprzed roku, dotyczącego próby prowadzenia pod wpływem alkoholu pojazdu wyposażonego w alkomat (alkoblocker).

Nawet jeśli jest to fałszywka (na co raczej niewiele wskazuje) to jest to jednocześnie świetny pomysł na niezły mikro-motyw w dowolnej książce lub opowiadaniu.

Czytaj dalej

Pięciometrowi telekinetycy

Pomysł luźno wzorowany na zupełnie pobocznym motywie któregoś z wczesnych odcinków drugiego sezonu Star Trek: Deep Space Nine.

Jest tam mowa o rasie telekinetyków i telepatów, zdolnych do przemieszczania przedmiotów, uwalniania energii (rodzaj broni) oraz wpływania na ludzkie myśli, ale tylko w odległości do pięciu metrów od siebie. Powyżej tej odległości przeciwnicy są całkowicie bezpieczni. Ponadto, energia przekazywana przez nich jest bardzo słabej mocy. Pojedynczy przedstawiciel tej cywilizacji jest w stanie podnieść niewielki przedmiot lub spowodować niewielkie poparzenie, albo nieznaczną ranę. Z tych względów rasa ta jest postrzegana przez inne cywilizacje, jako rasa słabeuszy. I od setek lat zamknięta w swojej niewielkiej enklawie na planecie X, skąd regularnie jej przedstawiciele są porywani do pracy jako niewolnicy. Dzieje się to wszystko, bo nie są oni w stanie sensownie bronić się.

Podczas któregoś tam z kolejnych pryszniców zacząłem w myślach drążyć, co by wyszło, gdyby dodać im możliwość (odkrytą przez nich samych dość niespodziewanie) działania jako wzmacniacz i przekaźnik?

Czytaj dalej
woman sitting on chair

Jak oszukać śledczego?

Przesłuchanie to gra. Starcie sił, słowna siłaczka, wręcz walka. Występują w niej zwykle dwie strony, w których każda chce wygrać. Ty — udowodnić swoją niewinność, on, ona lub oni — wprost przeciwnie, dowieść, że jesteś winna. Jeśli nie ma konkretnej winy do udowodnienia, to oskarżyciel lub przesłuchujący powinien zadowolić się udowodnieniem, że kłamiesz. To jego zwycięstwo. I tu też tkwi sedno do oszukania go. Daj mu to, czego chce, choć niekoniecznie to — co chcesz ukryć. Zagraj przy tym odpowiednie emocje i… wygrywasz!

Czytaj dalej

Teoria grona, czyli osiem ogniw

Istnieje pewna teoria, która mówi, że poprzez łańcuch zaledwie siedmiu kolejnych osób (Ty jesteś ósmym ogniwem)… znasz cały świat!

Oczywiście określenie „znasz” jest tu ogromnym uproszczeniem, a nawet mocnym nadużyciem. Chodzi jednak o zasadę — wedle tej teorii wśród siedmiu miliardów ludzi na świecie każdy powiązany z każdym w maksymalnie siedmiu „przeskokach relacji”.

Teorię tę nazywam „teorią grona” lub „teorią winogrona”, bo tak ją kojarzę. Ale ponieważ niczego podobnego nie jestem w stanie w tej chwili znaleźć to zapewne — tradycyjnie — coś popieprzyłem.

Czytaj dalej